Piekło zamarzło – tam i z powrotem….

Kategorie BIEGANIE,BLOG0 Komentarzy

Runmageddon Hardcore – 21km, ponad 70 przeszkód – ponoć najtrudniejszy półmaraton w Europie – brzmi zachęcająco więc decyzja o starcie została podjęta tuż po ukończeniu 6-kilometrowego Runmageddona Rekrut. Wtedy był żar a pokonywanie wodnych przeszkód oraz bieg był jak romantyczny spacer z ukochaną w niedzielne południe 😉 Hardcore jednak nie miał litości ……….

logo (8)

Niedziela 30 listopada , Tychy – 4:00 rano – wstaję nabuzowany endorfinami, które na myśl o biegu już od jakiegoś czasu wiernie towarzyszą mi co dnia . Od paru dni śledzę prognozy pogody – zapowiadają temperaturę ok. -1 stopnia – oj będzie ciężko, bo pamiętam z Rekruta ileż to jest tam wodnych przepraw …ale tak sobie myślę, że Jaro i reszta ekipy nie będzie nas narażała i pewnie skończy się na jednym płytkim bajorku do pokonania … jak bardzo się pomyliłem okaże się już niebawem.

10264104_748092355245468_8447217309201625837_o
Jedziemy – mam ekipę wspierającą – moje Ajlowiu oraz Kamil ze swoją lubą – ja prowadzę, a moja ekipa dość szybko zabawia mnie jedynie słodkimi odgłosami chrapania 😉 Docierając do stolicy z niepokojem patrzę na termometr – temperatura wbrew moim oczekiwaniom nie rośnie a wręcz przeciwnie – im bliżej Służewca tym kreski lecą w dół.

Dojeżdżamy na Służewiec a na cyberblacie mojego śmigacza jedyne -8 stopni ….. pojawia się pierwsze zwątpienie.
No nic – decyzja podjęta, kasa wpłacona to jedziemy z tym koksem. Odbiór pakietu i ogólny reelooking na innych straceńców, którzy tak jak ja miny mają nietęgie. Ekscytacja wypierana jest przez zakamuflowane przerażenie.

Jak się ubrać? – na zewnątrz pizgaaa nawet w grubej kurtce – a tu trzeba zapylać ponad 20 kilometrów, pokonywać przeszkody i pewnie z raz się zanurzyć (ups). Hardkorów w krótkich koszulkach nie brakuje .. jednak ja nakładam na siebie kilka termoaktywnych warstw i 2 pary rękawiczek – mimo tego po wyjściu na rozgrzewkę dalej ledwo wytrzymuję. Co ja tu robię … szit fak.

runmageddon13

No nic obmyślam strategię  – biegu się nie boję bo dystans jest po lekku do zrobienia, przeszkody ..hmmm – na Rekrucie byłem z ekipą Irons-ów i nawzajem przerzucaliśmy swoje wątłe ciała przez przeszkody – tu jestem sam więc trzeba będzie integrować się na trasie, żeby przeżyć. Najgorsza jednak jest temperatura – sam nie wiem ile wytrzymam na takim mrozie (i to suchy). No nic – pierwsze dwie fale już ruszyły na trasę … nasza, trzecia fala się rozgrzewa …. fajnie ale dalej zimno. Odliczamy, emocje narastają ….strzał i lecimy!!!!
Lubię ten moment – wszystko przed tobą – mówię do siebie – Michał kuźwa dasz radę – nie ma rzeczy niemożliwych!!! Coco Jumbo i do przodu !!!

runmageddon9

No to biegniemy zwartą falą – pierwsze przeszkody do przeskoczenia, opony jakieś .. i  nagle bajorko z wodą.  Kurde – szybko dali wodę – myślałem, że będzie na wykończenie na finiszu … no nic trzymam się planu aby nie zmoczyć rękawiczek. Wskakujemy w wodę, gęstą od kawałków lodowej kry – brrr zimna. Iść  prosto prawie się nie da – kra wbija się w nogi i charata ubrania i skórę – w połowie jeziorka zanika mi czucie poniżej łydek …. Plan się rypie bo ślizgam się na krze i wpadam rękami i połową pleców do wody  – no pięknie a to dopiero pierwszy kilometr 😉 Nie tylko ja jestem wniebowzięty – z bagienka dobiegają łacińskie wyrazy zachwytu innych uczestników.

runmageddon1

Na dobicie po krótkim biegu zaliczmy kolejną kąpiel .. myślę sobie, że limit kąpieli już mamy z głowy . Na szczęście dalej mamy sucho – w biegu można się rozgrzać, a że startowałem z ambitnym planem dania z siebie maksimum poganiam nogi i mijam kolejnych towarzyszy. Po drodze zaliczamy kolejne przyjemne przeszkody – krzaki, skoki, murki, czołganie się pod drutem kolczastym .. sama przyjemność. Droga przez lasek i chaszcze raczy nas gęstą ścianką konarów, kijków i innych badyli … pojawia się pierwsza krew po bliskim kontakcie z pniem. Ale trzeba być twardym nie miętkim!

1513814_797187783661558_2779882679899959222_n

Dobiegamy do przeszkody mentalnej – ciąg 9 cyfr do zapamiętania (inaczej kosztować to mogło karną rundkę z obciążeniem) – nigdy tego nie zapomnę 306 198 1404 – pół drogi to powtarzałem –byli tacy co zapamiętywali zespołowo lub systemem – W peugeocie 306, chłopak co mierzył 1,98m i miał 14 lat przejechał 04 km ) … ja tracąc ok 1 minuty wklepałem numery do mózgownicy i ruszyłem dalej.

runmageddon3

Pierwsze odcinki z obciążeniem (worek z piaskiem) nie robią wrażenia, przejście przez wodę (znowu ???), pierwszy murek do przeskoczenia – wszystko oblodzone niemiłosiernie – o ile w letniej edycji można było po tym skakać – teraz nie ma szans. Na szczęście wszyscy sobie pomagają w myśl zasady ja Tobie a następny mnie …
Skośna ściana płaczu z łańcuchami .. tak oblodzona , że mało kto doskakuje do łańcuchów – biorę się na sposób i idę po boku łapiąc się rękami krawędzi pochylni .. powoli docieram na górę – po drugiej stronie zdrętwiałe ręce nie są w stanie utrzymać zlodowaconego łańcucha –  zjeżdżam z prędkością światła i przerażeniem w oczach co kończy się mocną kolizją z ziemią i kilkoma przewrotkami ….. żyję !!!

10733765_796742080372795_5286085042463540031_o

Zaczynam odczuwać dotkliwe zimno – moje długie rękawiczki są zamarznięte – postanawiam je zdjąć i biec tylko w rękawicach rowerowych bez palców … później okaże się to wielkim błędem.

10842141_796740830372920_4159399038772587957_o

Małpi gaj czy jak zwał tak zwał drabinki nad zamarzniętą wodą – wszystko w lodzie – rękawiczki się ześlizgują a ręce przymarzają – nie ma co kombinować przy moich wątpliwych bickach pokonuję to górą na czworaka unikając kolejnej kąpieli. Dalej znowu woda …. nogi zamoczone przy takim mrozie momentalnie tracą czucie.

runmageddon8

Docieram do przeszkody, która zmęczyła mnie najbardziej na całej tej morderczej trasie – żywa przeszkoda z graczy futbolu amerykańskiego Crusaders Warszawa. Dobiegam do nich jako jedyny w okolicy  i plan aby zaatakować grupą legł w gruzach. Jako, że mam jeszcze dobry humor przystaję przed 4 liniami „uzbrojonych” futbolistów i prowokująco pokazuję ręką aby napierali na mnie. Wstaję i pędzę na pierwszą linię …i już teraz wiem, że mój okrzyk „Faaaalcooons Tyyyyyychyyyy” nie zaskarbił mi ich sympatii.

10547999_800510646662605_1573615207295249342_o

Chłopaki poobijali mnie niemiłosiernie i rzucali jak szmacianą lalką – próbowałem dołem między nogami, górą nad głowami – jednego nawet udało mi się wywalić .. ale reasumując dali mi w kość. Z mozołem pokonywałem 4 linie obrony aż wreszcie doszczętnie wyłomotany wyleciałem na ich tyły … byłem tak zmęczony, że przez kolejne 3 minuty nie byłem w stanie biec.

runmageddon11

Ledwo się rozkulałem a zaczął się odcinek z dwoma oponami na barkach … to akurat lubię i spokojnie wymijałem kolejnych zmaltretowanych biegaczy.
Dalej nie wchodząc w szczegóły były chaszcze, krzaki, budynki, ruiny jakieś ….no i dobiegamy do ukochanego basenu. Wejście luz po drabince – w wodzie znowu zamarzają jajka – gorzej z wyjściem – stromy i wysoki skośny brzeg betonowy pokryty jest lodem – następuje praca zbiorowa – opieram się o brzeg  i robię za żywą drabinę do deptania dla kilku śmiałków .. później wciągają mnie na brzeg.  Tutaj widzę pierwszych rezygnujących.

10841808_796445447069125_901508638459532610_o

My (ja i moje ciało) lecimy dalej … droga wybiega na nieodkryte zaplecze Służewca, które okazuje się o wiele większe niż sam tor – pokonujemy murki, górki i krzaki …. na wysokim i oblodzonym podbiegu obsługa woła – JAKI MASZ NUMER!!! – chwila zastanowienia i odkrzykuję – czyyystaaaszteeeernaśśśśćieeee!!! Chyba pasuje bo się nie czepiają – ale słyszę jak do gościa z tyłu, który nie zna numeru wołają – odpuść sobie, lepiej zrezygnować !!! to nawet nie połowa jeszcze , nie dasz radyyyy!!!

runmageddon14

Coooo – nie połowa??? Ja kalkulowałem, że to już gdzieś 15 kilometr a tu nagle widzę na drzewie karteczkę „10km” … nosz i naszło mnie na podsumowania. Biegnie się oki, zimno trochę tu i ówdzie, zmęczonym tym mroźnym powietrzem masakrycznie dycham jak lokomotywa, spodenki i wierzchni t-shirt to skorupa lodu … ale daję radę. Stary nie myśl o dystansie tylko przebieraj nogami bo zamarzniesz!!! Bieganie oraz treningi z Ironsami nauczyły mnie by nie użalać się nad sobą tylko robić swoje! Zwątpienia rozwiane – walczymy dalej…

runmageddon5

Tu też coraz częściej widziałem ludzi drżących z zimna i zbieranych z trasy … mijałem dziewczynę, która szła i płakała, że jej zimno … robiło się coraz mniej ciekawie.

Kolejne krzaczory, zjazdy na tyłku po oblodzonych stokach, wdrapywanie się na skarpy … wbiegamy na rozległeeee tereny zaplecza służewieckiego. Tu wreszcie można więcej pobiegać dzięki czemu mijam kolejnych maruderów.

runmageddon12

Przejście pod siatkami i klocki betonowe na linie …. tu mijam jedną niewiastę użalającą się nad ciężarem klocka .. przy drugiej dopadła mnie filozoficzna myśl, że w końcu jestem facetem i trzeba pomóc .. podciągam część trasy dodatkowe klocki i słyszę – wreszcie jakiś prawdziwy facet – co łechce me zziębięte ego 😉

Po jakimś czasie długiego truchtu dobiegamy do upragnionego punktu żywieniowego .. yeeaah – wreszcie coś ciepłego, jakaś herbatka z cytryną czy coś …. a tu tylko zimna woda z lodem i zamarznięte batoniki, których nie dało się ugryźć. Mimo wszystko szacun dla Pani z obsługi, która grzała wodą własnym ciałem 😉

runmageddon7

Dobiegamy do drugiej pod względem uciążliwości jak dla mnie przeszkody – 1,5km spacer z ciężkim betonowym klocem – to wykańczało najtwardszych. Z biegu przechodziło się w marsz co dodatkowo wychładzało – beton był przeraźliwie zimy – odmrażał barki i palce u rąk – wtedy to zatęskniłem do zdjętych na początku długich rękawiczek.

Wielu uczestników wykrzyczało swoją rozpacz łaciną deklamując co myślą o organizatorach na tej właśnie rundce…

Ufff doniosłem … od teraz kompletnie nie czuję palców w rękach. Postanawiam założyć drugie rękawiczki ..niestety – włożone do kieszeni spodenek przymarzły do nich i nie ma szans żeby je wyciągnąć a co dopiero założyć.

1399531_797191236994546_3852426160015312666_o

Biegnę cały czas energicznie ruszając palcami dłoni co jednak niewiele daje. Pokonywanie przeszkód z dłońmi, których się nie czuje nie należy do najzabawniejszych 😉

10429445_800511173329219_5702033309143722871_n

Kolejne oblodzone murki, opony, liny …. wszystko zlewa się w jeden wielki tor przeszkód – człowiek już myśli – byle tylko do następnej. Znowu woda w zalanym korytarzu a zaraz później długi odcinek puszczony wzdłuż jakiś ścieków – a tam ciągle wskakiwanie do wody i z wody – i tak kilkanaście razy.

1795929_797191206994549_7991396236863961610_o

Jestem zamarznięty – twarz to jedna zastygła skorupa – mówienie sprawia mi trudność. Myślę o tych wszystkich ludziach, których wywieźli na Syberię, o żołnierzach pod Stalingradem ….. ja przynajmniej mam cel i wiem, że za chwilę się to wszystko skończy.  Powoli docieram z powrotem na tor Służewiec – trzeba tylko przeskoczyć ogrodzenie ….. jeszcze odpowiedź na mentalną zagadkę i wbiegamy na tor. Zostało jakieś 3-4 km i będzie ciepła herbatka z prądem – tylko to mnie trzyma przy życiu.

runmageddon4

Kolejna przeszkoda – podciąganie na linie bloczków betonowych … wyglądały na lekkie –ale takowe nie były. Jakoś rzutem na taśmę udało się. Jeszcze jakieś opony i dobiegamy do ostatniej ściany płaczu – tym razem skośnej i oblodzonej – prawie nie do przejścia – staję pod i znowu robiąc za podest przerzucam kilku uczestników …. jednak coś jest nie tak – wymęczeni ludzie  widzący już niedaleko metę zapominają o współpracy i tylko próbują sforsować tą ostatnią przeszkodę wdrapując się na mnie bez pytania … po przerzuceniu kilkunastu uczestników wpycham się i sam włażę na kogoś i już jestem na górze – podciągam jeszcze jednego śmiałka (nota bene na mecie mnie odnalazło ze 3 przerzuconych i dziękowali) i spadam po drugiej stronie. Ledwo zipię, ubranie to jedna wielka skorupa lodu .. ale już widać metę.

runmageddon10

Ostatnia przeszkoda to sama przyjemność – rugbystki próbowały nie dopuścić do mety wymęczonych hardkorowców. Mi już wszystko jedno – metodą „jabadabadu” wpadam w sam środek obrony, mijam kilka dziewczyn i jak nie łupnę o ziemię …. No i fajnie – leżę sobie z dwiema sympatycznymi  dziewczynami na ziemi 😉 …pozbierałem się i dotruchtałem do mety.

10524632_797193360327667_7199462174612549385_n

Wreszcieeeee, udało się … nigdy w życiu nie byłem tak zmarznięty i tak szczęśliwy zarazem … nieśmiertelnik, krwista bandana … padam na ziemię i nie mogę złapać tchu ….  kurde dałem radę – ja, który 3 lata temu nie przebiegłbym 100m bez zadyszki, którego bicki są jak Yeti – podobno istnieją ale nikt ich nie widział … niemożliwe nie istnieje!

Na zakończenie wreszcie ciepła herbatka z rozgrzewającą wiśniówką i znowu chce się żyć. Rozglądam się i widzę wielu wyziębiniętych, ale szczęśliwych hardkorowców – wszyscy trzęsą się jak w delirce ale w oczach widać dumę …. 107 miejsce na 603 startujących z czego jakaś 100 nie dotarła do mety. Wielu zawodników ze zwichnięciami, hipotermią, odmrożeniami ….. u mnie tylko małe palce dłoni odmrożone, obite lekko żebra i poobijane nogi .

runmageddon15

Ktoś zapyta po co to robić, to głupota, narażanie życia (na kilku oblodzonych przeszkodach można było zrobić sobie poważne kuku), bezsensowne  zamęczanie się …..może to kryzys wieku średniego?  Nie lepiej w takie zimno poleżeć w kapciach na kanapie? Pewnie , że lepiej ….. ale , żeby poznać siebie trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu i doświadczać tego, czego nie mamy na co dzień. Nigdy nie poznasz gdzie są Twoje granice póki nie zaczniesz ich szukać! To daje niesamowitą satysfakcję i ogromnego kopa do działania, wiarę w siebie i w swoje możliwości. To pozwala poznać takich samych zapaleńców, którzy doświadczają życia .. a nie tylko egzystują.

Ciągnie mnie do ultramaratonów górskich– tam właśnie startują prawdziwi herosi – taki runmageddon przebiegli by przed śniadaniem jako rozgrzewkę .. jest  cel na przyszłe lata 😉

Czy za rok znowu wystartuję – nie wiem – w czasie biegu powtarzałem „nigdy więcej”  … ale podejrzewam, że skończy się jak po przebiegnięciu maratonu. Mimo zarzekania się, że „nigdy więcej” po paru dniach człowiek zaczyna planować kolejne biegi … 😉

Gratulację dla każdego kto staną na starcie tego morderczego biegu i podziękowania dla towarzyszy niedoli, z którymi przyszło mi wspólnie pokonywać przeszkody oraz dla organizatorów za kawał dobrej roboty. Wespół z aurą zgotowaliście nam nieludzkie przeżycia.

Pozdrowienia z mroźnego dna piekieł – See Yaaa!

filmik

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *